Ale my dorośli wiemy, że życie pisze różne scenariusze.
Te bolesne też …
Dzisiaj o pierwszej miłości. O tym jak ważna rolę odgrywa w życiu nastolatków.
I o tym, co sama przeżyłam.
Przeczytaj do końca, warto.
Pierwsza miłość to sentyment, który pozostaje z nami na zawsze. To beztroskie chwile, szalone pomysły i przygody, które pomagają nam obudzić w sobie to, co najpiękniejsze – bezwarunkowe uczucie.
Gdy mamy kilkanaście lat i jesteśmy zakochani, nie wyobrażamy sobie, że możemy być z kimś innym. Jesteśmy przekonani, że tak już będzie i dlatego oddajemy się w pełni tej relacji.
Dla nastolatka to nie są złudzenia. To pragnienia, które w chwili, gdy je wypowiada i przeżywa, są prawdą. I nie ma w tym nic nienormalnego.
Natomiast dla rodziców te wszystkie słowa i emocje mogą być przerażające. Oni wiedzą, że młodzieńcza miłość rzadko kończy się związkiem na całe życie.
Z jednej strony myślą: „Dziecko, co Ty wiesz o miłości?”, ale z drugiej nie chcą pozbawić go złudzeń.
I słusznie – nastolatek/nastolatka sami muszą przejść ten etap życia. Jeżeli czują, że w tej drugiej osobie jest coś niesamowitego, to tak właśnie jest. I nikt tego nie zmieni…
Miałam 17 lat, kiedy pierwszy raz się zakochałam. I nie mówię tutaj o fascynacji chłopakiem czy o platonicznym zauroczeniu starszym kolegą ze szkoły (to było o wiele wcześniej).
Mówię o zniecierpliwieniu przed każdym spotkaniem. O słynnych motylach w brzuchu, kiedy spoglądałam w jego oczy i byłam tuż obok.
Mówię o randkach przy blasku księżyca i godzinach spędzonych na pomoście, kiedy byliśmy tylko my - wtuleni w siebie.
O nowych przygodach i odwadze, którą odkryłam w sobie dzięki niemu.
Mówię o tostach bez sera czy wyznaniach miłości napisanych ketchupem na talerzu.
O tym, że dla niego pokonałam swój strach przed zranieniem, który nosiłam w sobie przez lata.
Kim był ten WYJĄTKOWY chłopak, dla którego otworzyłam swoje serce? Był buntownikiem, duszą towarzystwa i narkomanem z wyrokiem w zawiasach. Chłopakiem, który wiedział, jak skutecznie poderwać dziewczynę taką, jak ja. Czyli najpierw intensywnie mnie wkurzał, abym przez to nie mogła o nim zapomnieć.
Wiedział też, jak dać mi poczucie, że jestem TĄ dziewczyną, dla której jest w stanie się zmienić i porzuci swój stary świat. Jak dać mi to, czego najbardziej pragnęłam oraz potrzebowałam.
A ja pragnęłam tylko jednego – chciałam być po prostu kochana.
I on mi to dawał przez kilka, ważnych dla mnie miesięcy. Aż przyszedł moment, kiedy pierwszy raz poniżył mnie słowami. Kiedy wymykał się z domu na imprezki z kolegami, zostawiając mnie samą w domu. Kiedy wracał nad ranem na lecącej fazie, po udanym melanżu.
Znosiłam to przez długi czas. Wierzyłam, że się zmieni. Wmawiałam sobie, że tak się zdarza i to normalne w związkach. Dlatego brnęłam w to dalej aż do momentu, kiedy odkryłam jego zdradę…
Wtedy już nie miałam wymówek, aby tkwić w tej toksycznej relacji. Wtedy Małgośka Ratowniczka musiała już się poddać i odejść.
I tak nareszcie odzyskałam SPOKÓJ!
Nie tylko moja młodzieńcza miłość tak właśnie się kończy…
Przez ostatnie 5 lat pracy z młodzieżą poznałam wiele historii nastolatek.
Takie, w których walczyły o chłopaków z innymi.
Takie, w których żebrały o uczucia oraz zainteresowanie.
One dla chłopaków były w stanie zrobić wszystko - zaniżyć swoją wartość też.
Tak jak i ja, lata temu…
Kiedy dorastający człowiek przeżywa miłosny haj, daj mu się cieszyć. To dla niego ważny moment w życiu. Dzięki tej nowej dla niego relacji – ma szansę sporo dowiedzieć się o sobie. O tym, co lubi, jaki jest i co daje mu radość.
Jedyne, co możesz zrobić dla niego w tym czasie, to BYĆ obok i nie podważać tego, co czuje.
Słowa typu: „Daj spokój, z tej miłości nic nie będzie”, albo: „O jakiej miłości Ty mówisz?” – naprawdę ranią. A w efekcie zamykają na rozmowę z Tobą o tym, co obecnie przeżywa.
Pamiętasz jeszcze swoją pierwszą miłość? Ukradkowe spotkania, wiadomości, dreszczyk emocji? Młodzi też chcą to przeżyć – bez ingerencji rodziców.
Nie da się ochronić nastolatków przed życie i podejmowaniem wyborów. Nie da się też uchronić ich przed ludźmi, którzy wejdą w ich świat. Ale można ich przygotować na relacje – te bliższe i dalsze. Toksyczne i te wzmacniające, które warto rozwijać.
Tylko, że moment zakochania to już za późno. Trzeba to zrobić o wiele, wiele wcześniej.
Szczególnie dziewczyny potrzebują takiego wsparcia. Jeśli będą świadome tego, jakie są wartościowe - bez tych wszystkich masek i otoczki social mediów. Jeśli będą świadome tego, czym jest szacunek do siebie, jak stawiać innym granice i na co naprawdę zasługują w życiu. Wtedy nie będą musiały żebrać o miłość! A już na pewno nie będą pozwalać innym, aby je poniżali, lekceważyli czy też manipulowali nimi dla własnych celów.
Tutaj ważną rolę odgrywa ojciec, opiekun. Nikt lepiej niż on nie wyjaśni nastolatce, jak to jest kiedy chłopak naprawdę się w dziewczynie zakocha. Co robi, jak się angażuje, jak chce jej zaimponować. Ale też jak zachowuje się ten, któremu zależy tylko na zabawie, seksie i chwilowej przygodzie.
Niestety nie pamiętam, aby moi rodzice kiedykolwiek rozmawiali ze mną o seksie. O tym, jakie to jest ważne w dojrzewaniu i w relacji z chłopakiem.
O tym, jak się zabezpieczać, na co uważać. Myślę, że każda dojrzewająca dziewczyna marzy, aby jej pierwszy raz był romantyczny, niezapomniany. Chce czuć się wyjątkowa, ważna.
Dla niej to oznaka prawdziwej miłości, oddania się. Jak do tego podchodzą chłopacy? Rożne mają podejście…
Dla nich seks może być jedynie wyzwaniem, oznakę męskości, którą później pochwali się innym. I pewnie nawet nie pomyśli, że takie zachowanie dotkliwie zrani zakochaną w osobę.
Kiedy miłość się kończy, młodzi nie tylko muszą sobie poradzić ze stratą chłopaka/dziewczyny. Ale przede wszystkim osoby, która była dla nich ważna i bliska. Przy której mogli być sobą, czuć się dobrze. Tęsknią za więzią, która ich łączyła.
Dlatego każdy nastolatek, ale i dorosły, przeżywa rozstanie na swój sposób. I nie ma tutaj recepty na to, ile to potrwa i co trzeba zrobić, aby uwolnić się od cierpienia.
Każda historia jest inna. Młody człowiek sam jakoś musi sobie wytłumaczyć rozstanie i nie potrzebuje w tym żadnej presji.
Czego naprawdę potrzebuje? Spokoju. Złość, smutek, żal są potrzebne. Dzięki tym emocjom wiele może zrozumieć.
Nastolatek potrzebuje też Ciebie. Rodzica, który będzie po stronie jego uczuć. Nawet jeśli w danej chwili ich nie rozumie. Tak więc zamiast mówić: „Nie przesadzaj, co Ty wiesz. Zaraz Ci przejdzie.” – wstrzymaj się i powiedz: „Rozumiem, że jest Ci w tej chwili bardzo źle. To normalne”.
Lepszy sposób? Odwołaj się do własnych doświadczeń.
Czasami rodzice bagatelizują problemy dzieci, bo sami nie doświadczyli podobnych.
Może po prostu nie umieją towarzyszyć im w zawodach miłosnych? Młodzi mają dzisiaj trudności w budowaniu relacji i trwałych więzi, ponieważ wielu rodziców ma kłopot w towarzyszeniu im w rozterkach. Dlatego jedyne, co od nich słyszą to: „Nie przejmuj się”. Kto wie, może sami często to słyszeli i tak im się utrwaliło.
Nastolatek potrzebuje akceptacji dla swoich problemów – takich, jakie opisuje i przeżywa, nawet jeśli z perspektywy człowieka dorosłego są one małe lub nic nieznaczące.
Dla niego utrata ważnej więzi to prawdziwy dramat i wielkie cierpienie.
Dlatego bagatelizowanie ich, odsuwanie lub unieważnienie odczuwanych emocji, to nie jest odpowiednia droga. To droga donikąd, a słowa:
- „Nie dramatyzuj!”
- „To nie koniec świata!”
- „Znajdziesz innego chłopaka/dziewczynę!”
- „Zasługujesz na kogoś lepszego!”
- „To nie był chłopak/dziewczyna dla Ciebie!”
to marne pocieszenie!
Myślę, że wielu rodziców nie zdaje sobie sprawy, jak ważne jest BYĆ z nastolatkiem w tym, co jest dla niego istotne. Jak bardzo potrzebują towarzysza, który wytrzyma z nimi trudne emocje. Który da im czułość i czas, aby mogli pogodzić się ze stratą. Bez presji i nacisków. Bez insynuacji, że to wszystko za długo już trwa:
„Za kim tu płakać?”.
Potrzebują też bliskości z kimś, kogo kochają oraz poczucia bezpieczeństwa:
„To oczywiste, że tęsknisz, bo to była dla Ciebie ważna relacja. Jestem tu obok, gdybyś mnie potrzebował/potrzebowała. Kocham Cię”.
Tak naprawdę to każdy z nas tego potrzebuje, kiedy znajduje się w trudnej, emocjonalnej sytuacji.
Dlatego bądźmy dla siebie wsparciem. Takim, jaki sami chcielibyśmy otrzymać od innych!
Mimo tego, że byłam ofiarą przemocy emocjonalnej, niczego bym nie zmieniła. Zawsze byłam i będę bardzo wdzięczna mojej młodzieńczej miłości za wszystko, czego dzięki niemu doświadczyłam. Przede wszystkim dowiedziałam się CZEGO NIE CHCĘ.
Trwanie w toksycznej relacji to nie był wyraz mojej naiwności czy zaślepienia. Zgubiła mnie bezgraniczna wiara w drugiego człowieka oraz niskie poczucie własnej wartości – z brakiem szacunku do siebie na czele.
Ale tego nauczyło mnie życie i ludzie, którzy mnie wychowali.
Dlatego Kochani Rodzice! Jakbym miała dać Wam jedną wskazówkę…
Mówcie młodym szczerze i otwarcie, jak to jest z tą miłością. Jak ważne jest bycie sobą, szacunek, dbanie o drugą osobą. Ale też jak słowa, deklaracje potrafią zranić czy rozczarować.
Dziewczyny muszą wiedzieć, jak wartościowymi są istotami – w makijażu czy bez. Jak inni mają się o nie starać i na co zasługują. Zdrowe poczucie własnej wartości i szacunek do siebie to klucz do prawdziwych, wartościowych relacji.
Natomiast chłopacy powinni się dowiedzieć, że w relacjach nie muszą nikogo udawać. Ani też zgrywać twardzieli, którzy zawsze dają sobie radę. Że liczy się to, jaki człowiek jest a nie jak wygląda. I najważniejsze – w relacjach damsko - męskich jakie potrafią być kobiety, także te młode, i do czego są zdolne. Szczególnie, gdy chcą osiągnąć swój cel albo zostały zranione.
W ten sposób unikniemy epidemii poranionych nastolatków, którzy w dorosłym życiu będą tworzyli jedynie powierzchowne relacje – pozbawione prawdziwej bliskości oraz autentyczności.
Takiej wiedzy właśnie im brakuje. Skąd o tym wiem? Od nich samych.
Zapisz się na mój Newsletter i pobierz bezpłatny poradnik "SOS Dla Rodzica i Nastolatka"